piątek, 8 września 2017

Alergik kontra pies i kot


Uwielbiam pisać takie posty. Chodź pojawił się już kiedyś, kiedyś tam na jakimś tam blogu. Ten temat będę cały czas powielać. Ze względu na to, że alergia to w sumie choroba XXI, albo i też wymówka. Ale to będzie o takiej prawdziwej alergii z astmą, prawdziwa historia która skończyła się happy endem :)
Może większość ludzi nie będzie oczerniać innych którzy mają alergię. Inni żyją z tym normalnie i mają tylko katar, inni zaś borykają się z silnym katarem, bólami zatok, spuchniętymi oczami a nawet ataki kaszlu który dusi.


Wszystko zaczęło się jak miałam ok 8-10 lat. Ciągle kaszlałam do tego wieczorami dusiłam się, chrząkałam bo ciągle coś mi w gardle siedziało. Chorowałam na astmę więc podejrzenia padały na to. Mając w domu papugi, kota i psa, koszatniczki wtedy też zaczęłam jeździć konno cóż sporo alergenów. Dokładnie nie pamiętam jak to było, ale pamiętam jak robili mi testy, nie bardzo do mnie dochodziło co jest nie tak. Dopiero jak wyszło, że jestem meega alergikiem i w sumie na wszystko jestem uczulona i to w dużym stopniu. Wtedy nie miało to znaczenia, dopóki musiałam oddać wszystkich zwierząt. Koszatniczki i papużki oddałam, kot i tak był wychodzący ale nie wolno mu było wejść na 5 minut, nie wspomnę o głaskaniu. Mama chciała oddać Puszka takiemu Panu, ale ja nie zgodziłam się. Nie wiem czemu wyobraziłam sobie że Puszek idzie na mięso. Tak mój pies zamieszkał na dworze i wcale tak źle mu nie było.
Proces odczulania trwał. Zwierzątka muszą zniknąć bo alergia była naprawdę silna i mogłam któregoś dnia czy nocy udusić się. Nie łatwo było jeśli byłam uczulona również na pierze. Chyba na wszystkie możliwe pyłki z drzew i trawę, a pokrzywy z daleka omijać ! W dodatku ta astma.... Dokładnie nie pamiętam co robili z alergią ale jak mnie pamięć nie myli to miałam jakieś odczulanie, brałam tabletki. A na astmę takie dychawki które o dziwo działały. Chodź nie lubiłam ich brać. Jak wiadomo mieszkam na wsi i nie łatwo było omijać źródła alergii. Ale mama uparcie leczyła i pilnowała. Ale o najlepszym zapomniałam ! Miałam też rybki które musiałam zlikwidować ! Mając akwarium z rybkami ciągle chrząkałam. Rybki też poszły na bok, chrząkanie przeszło. Nawet na rybki byłam/ i wciąż jest uczulona :D

Jakiś czas tam sobie minął. Leczenie alergii i astmy przebiegło dobrze. Astma zaleczona alergia w większym stopniu. Ale mama nie zgadzała się na żadne zwierzę w domu. Jak to dzieciak, po cichu gdy mamy w domu nie było przyprowadzałam Puszka do domu i siedziałam z nim. Mama nigdy nie domyśliła się, że Puszek od czasu do czasu przesiadywał w domu. Zaczęło się proszenie o zwierzaczka. Mama była nie ugięta, więc co jakiś czas prosiłam.
Hura ! Mam chomika ! Ale wiadomo, stres był bo alergia może wrócić. Chodziłam z tym chomikiem na spacery. Chomik chodził mi przy nodze (na podwórku), chomik - Perełka reagowała na imię. Perełka uwielbiała spać w kieszeni. Potem dołączył drugi chomik - Psikus. On nie był taki już jak ona. Alergia nie wraca jupi ! Wakacje w Anglii, powrót do domu i Perełka zdychała. Dwa dni później płacz mój ukochany chomik padł. Niedługo po niej padł Psikus.
Około 1,5 roku po chomikach poszłam do zoologicznego w celu zakupu myszoskoczka (częściowo bez pozwolenia mamy). Wróciłam z koszatniczką! Cały czas słowa mamy "Żeby Ci tylko alergia nie wróciła". W między czasie jakaś kotka się przybłąkała i ją dokarmiałam, potem ślad po niej zaginął. Mimo, że nie wchodziła do domu to któregoś dnia Pusia - tak kot miał na imię. Ukradła z blatu surowego schabowego :D Mama kotu wybaczyła.
Mała Szasta i Fudżi 
I przyszedł ten czas ! Mój dobry czas, bo mama nie bardzo. Ale myszy zaczęły sobie marszem chodzić po domu. Tak nie może być. Końcem lata trafiła do nas Fudżi ! Mam kota, człowiek który nienawidził kotów. Koty pokochał. Jakoś niedługo potem udało mi się wyprosić, wybłagać, wysępić (?) psa ! Z początku bolończyk bo ma sierść podobną do włosa. Ale mama maruda bo mały pies. OK, witaj golden ! Klocek o którego łatwo połamać sobie nogi, wybić zęby, wylać gorącą herbatę na psa ewentualnie na siebie. Wesoło od 11 listopada 2011. Ale.... ale oby Ci alergia nie wróciła. Modliłam się żeby ta alergia nie wróciła. Miała prawo i nadal ma prawo wrócić. Tyle co ja wybłagałam Boga - naprawdę ! Oto żeby alergia przy Szaście nie wróciła. Ale za to przyszło mi sporo rzeczy do robienia żeby zminimalizować alergeny:
- szczeniak sikał na podłogę - codzienne mycie podłogi (ocet z wodą, nawet i domestos dolewany do wody)
- prawie codziennie wietrzenie pokoju
- pranie co tydzień pościeli - pies spał na łóżku
- codzienne odkurzanie podłóg
- wietrzenie koca
- ścieranie kurzu co tydzień
To było na początku. Potem zaniedbałam trochę moich zasad. Pojawił się kaszel, chrząkanie i drapanie w gardle. Syropy nie działały, wpadłam w panikę to było jakoś na wiosnę jak byłam w LO. Wtedy zaczęłam:
- myć podłogi gorącą wodą z płynem, czasem z octem
- wietrzyć pokój
- pranie co tydzień pościeli
Mało nie ? Ale przeszło mi i zaprzestałam  to robić. Wiedząc że mam alergie na prawie wszystko. Część jest zaleczona a część sobie będzie ze mną do końca życia. Swój nawyk zaczęłam wyrabiać przy Ivie, czyli od sierpnia 2013, czyli już cztery lata a pewne rzeczy są moim nawykiem. Cały czas coś wprowadzam, żeby minimalizować alergeny. Moja lista co jakiś czas się powiększa.
- przede wszystkim mycie podłóg ciepłą/gorącą wodą z płynem. Raz w tygodniu myję podłogę płynem na bazie octu. Można go kupić w Lidlu
- ścieram kurze chusteczkami nawilżającymi dla dzieci (robię to chusteczkami Fitti z Biedronki)
- staram się prawie codziennie wietrzyć pokój. Szczególnie wcześnie rano gdy powietrze jest rześkie
- co drugi dzień odkurzam, od jakiegoś czasu mam gumową szczotkę i nią staram się często zamiatać bo zbiera więcej kurzu z podłogi niż odkurzacz
- co 2-3 miesiące wymieniam mop
- raz w tygodniu piorę pościel
- raz w tygodniu albo co 2 tygodnie wietrze koc, a piorę go zazwyczaj raz albo dwa razy w miesiącu, również co tydzień rolkuje go z sierści
- kuwetę myję zawsze pod koniec tygodnia i wymieniam żwirek na nowy
- psa czeszę tylko na dworze, chyba że pogoda nie dopisuje to w domu
- gdy myje psa, myje potem brodzik płynem na bazie octu z Lidla
- często wytrzepuje koce psa i je piorę
- przed sezonem grzewczym czyszczę kaloryfery

Może dla kogoś jest to mało interesujące. Ale osoby które mają alergię i starają się zmniejszyć alergeny ma to spore znaczenie. Na internecie nie znalazłam jakiś konkretnych porad na zminimalizowanie alergenów. Więc, jeśli ktoś jest alergikiem to zrozumie ten post. Też w jakiś sposób chce przekazać ludziom którzy najeżdżają na osoby które muszą oddać psa albo kota z powodu alergii dziecka czy swojej. Nie mówię tutaj o osobach które "mają alergie". W moim przypadku skończyło to się dobrze, ale nie zawsze tak jest. Czasem ktoś walczy z alergia całe życie. Albo pozbył się jej i kategorycznie nie może mieć w domu zwierząt. Więc, zanim kogoś się oczerni pomyślcie bo oddanie zwierząt to ostatnia rzecz która robi się przy alergii, jest to jednak bolesne dla alergika jak i jego zwierzęcia.


3 komentarze:

  1. Ja mam alergię na koty, więc musiałam z nich zrezygnować, na szczęście na psa nie stwierdzono

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego co czytałam na Zdrovi to można kupić po prostu oczyszczacz powietrza, on też dobrze radzi sobie z sierścią , tak samo jak alergenami które unoszą się w powietrzu

    OdpowiedzUsuń

Każdy nowy czytelnik i komentarz to duża motywacja do dalszego pisania :)